Gorące tematy

  • 1 października 2013
  • wyświetleń: 8413

Kompostownia będzie? Są obawy!

Nie jest skończona walka z planowaną przetwórnią odpadów w Łące. Mieszkańców nie przekonały obietnice inwestora, że "na siłę" niczego nie wybuduje. Chcą to mieć jasno i wyraźnie na papierze, a do tego poparte wnioskiem o unieważnienie pozwolenia na budowę niechcianej instalacji - pisze Tygodnik Echo. Aby pilnować tych spraw, założyli stowarzyszenie mające walczyć o "miasto wolne od smrodu". Planują walkę w sądach, mediach, parlamencie polskim i europejskim. - Na pewno nie odpuścimy - zapowiadają.

kompostownia,stowarzyszenie,miasto wolne od smrodu
Pszczynianie założyli stowarzyszenie do walki z przetwórnią odpadów · fot. Renata Botor / Tygodnik Echo


Niechciana inwestycja, nosząca nazwę "rozbudowa istniejącej stacji przeładunkowej odpadów oraz sortowni o instalację do biologicznego przetwarzania odpadów" miała powstać w Łące przy ul. Cieszyńskiej. Między innymi w "Echu" pisano o wybuchu ogromnego sprzeciwu mieszkańców osiedli sąsiadujących z instalacją. Bo ludzie boją się uciążliwości: smrodu, hałasu, szczurów, odpadów przywożonych nie tylko z gminy Pszczyna.

Były spotkania z władzami miasta i powiatu. Było w końcu spotkanie (14 czerwca br.) z przedstawicielami inwestora (Remondis) w salce konferencyjnej ratusza, gdzie kilkakrotnie padło zapewnienie ze strony przedstawicieli firmy (dyrektor oddziału Marek Mrugalski, a także współpracujący z firmą dziennikarz Sławomir Jeneralski), że nie będzie realizowała w Pszczynie inwestycji na siłę, jeśli miasto jej nie chce.

Mieszkańcy chcieliby mieć to jednak na piśmie. Radny Jan Pęciak poprosił na sesji Rady Miejskiej o wystąpienie w tej sprawie do firmy. Takie wystąpienie było, odpowiedź z firmy jest, ale zdaniem radnego, jednoznacznego potwierdzenia rezygnacji z inwestycji w niej nie ma. Obawy ludzi, którzy mają świadomość, że inwestor posiada wszelkie niezbędne pozwolenia na rozpoczęcie w każdej chwili rozbudowy, tym samym nie ustąpiły.

Jak mówią mieszkańcy, o instalacji dowiedzieli się przypadkiem, po posiedzeniu komisji radnych z przedstawicielami inwestora w lutym tego roku, co zrelacjonowało "Echo" (nr 7). Ale już wtedy decyzje o samej inwestycji zapadły, były pozwolenia itd. Wiedział i Urząd Miejski, i starostwo. Tymczasem, jak się okazało, mieszkający niedaleko planowanej "kompostowni" ludzie o niczym nie wiedzieli.

Powiedzieli głośne "nie". Od tamtego momentu co tydzień zbiera się grupa, by dyskutować, jak jeszcze można walczyć z "kompostownią". W drugiej połowie sierpnia zostało założone stowarzyszenie "Dla Ziemi Pszczyńskiej". Jego członkowie zbroją się do walki na różnych frontach.

Na spotkanie we wtorek, 17 września, przyszło kilkanaście osób. - Jest nas o wiele więcej. To nie tylko osoby z Kolonii Jasnej i Łąki, ale i z innych pszczyńskich osiedli - mówi Michał Ziebura, przewodniczący stowarzyszenia. Jak dodaje, są tu m.in. prawnicy, projektanci, architekci. Wtorkowe obrady zaczęli od niezbyt pomyślnych dla nich informacji.

Niewiele dały protesty i skargi słane do wojewody w związku z kompostownią, inna niż oczekiwano jest też odpowiedź Samorządowego Kolegium Odwoławczego na "sprzeciw" prokuratora, który dopatrzył się rażących nieprawidłowości w postępowaniu administracyjnym prowadzonym w sprawie przetwórni przez Urząd Miejski w Pszczynie (że pominięto czynnik społeczny, nie przeprowadzono oceny oddziaływania na środowisko).

Samorządowe Kolegium Odwoławcze nie dopatrzyło się jednak rażących naruszeń prawa (co potwierdził Tygodnikowi Echo prokurator Bogusław Rolka). - To tylko bitwa - skwitowali na spotkaniu członkowie stowarzyszenia informację o tej przegranej. Natychmiast padły propozycje, jak można działać dalej, co i gdzie zaskarżyć - już jako stowarzyszenie. - Do sądu administracyjnego, prokuratury, ministerstw, komisarza UE ds. Ochrony Środowiska, ponownie do wojewody. Uruchamiamy wszelkie możliwe procedury, które nadadzą tej sprawie nowy bieg - wymieniają.

- Jeszcze jest kilka nowych rzeczy, które należy zbadać. Tylko trzeba to sprawdzić w Warszawie - podsuwa ktoś. - Ja sprawdzę! - w sekundzie znajduje się chętny, który wyruszy do Warszawy. Zrelacjonowano odzew parlamentarzystów. Zainteresowanie wykazała posłanka PiS Izabela Kloc. - A posłowie z ziemi pszczyńskiej? - ktoś spytał. - Nic - padła odpowiedź. Nie mają też odpowiedzi od Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Będą pisali ponownie, nie tylko zresztą tam - już jako stowarzyszenie, a więc podmiot, który "jest stroną". - To przecież nie tylko kwestia naszego życia tutaj, ale sprawy, które zaważą na całe pokolenia! - można usłyszeć.

O rezygnacji z walki nie ma mowy. - No chyba że Remondis złoży wniosek do starosty o unieważnienie pozwolenia na budowę - informują ludzie. Na początku września stowarzyszenie wystąpiło z taką prośbą. "Jako inwestor Remondis Sp. z o.o. może wystąpić z takim wnioskiem, który potwierdziłby dobre intencje firmy oraz uspokoił dalsze niepokoje społeczne" - czytamy w piśmie. Czekają na odpowiedź.

Tygodnik spytał starostę Pawła Sadzę, czy może wpłynął do niego wniosek z firmy o unieważnienie pozwolenia. - Do dziś nic takiego do nas nie wpłynęło - usłyszał Tygodnik od P. Sadzy w poniedziałek, 23 września, gdy oddawano "Echo" do druku.

Tygodnik wysłał e-mailem pytanie do Remondisu (do Marka Pływaczyka, osoby upoważnionej do kontaktu z mediami), czy firma wystąpi z takim wnioskiem do starosty. Do momentu oddania "Echa"
do druku, nie otrzymano żadnej wiadomości.

Renata Botor / Tygodnik Echo

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.